Brak wyników

Narzędzia mindfulness w praktyce , Otwarty dostęp

7 sierpnia 2019

Uważność w pracy z osobami uzależnionymi, wyizolowanymi

0 3021

W dzisiejszym szybkim życiu, w kulturze, w której narażani jesteśmy codziennie na różne ­nałogi (np. jedzenie, zakupy, media społecznościowe), coraz częściej brakuje nam więzi z samym sobą i z drugim człowiekiem. Paradoksalnie w obecnych czasach technologicznie jesteśmy połączeni z innymi osobami bez przerwy. Jednak w sytuacji trudnej, kryzysu życiowego, to fizyczna, uważna obecność drugiego człowieka będzie nam potrzebna, wirtualni znajomi zaś mogą nie przybyć wcale z pomocą.

Charakterystyczne dla współczenego świata są coraz większa przestrzeń życiowa oraz stale rosnące dobra materialne i rezygnacja z bliskich, znaczących relacji międzyludzkich. W konsekwencji, żyjąc w zewnętrznym bogactwie, odczuwamy wewnętrzną pustkę i otaczają nas samotni ludzie. Takie funkcjonowanie, w którym nie mamy możliwości stworzenia autentycznych, biskich relacji, satysfakcjonujących więzi z drugim człowiekiem, predysponuje do związania się z czymś, co daje ukojenie i wypełnia pustkę.

Ludzie mają dwie podstawowe potrzeby: więź i autentyczność. Kiedy autentyczność zagraża więzi, wtedy więź przysłania autentyczność.
Gabor Mate

Wzruszająca metafora, którą podzielił się ze mną klient po kilkumiesięcznej wspólnej pracy mierzenia się z życiową drogą, która była wyboistą przeszłością, niedoścignioną przyszłością, a ­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­­teraźniej­szość wzbudzała obawy, zainspirowała mnie do ­­zgłę­­­­­bienia tematu uzależnienia i wprowadzenia ­skutecz­nych metod w pracy psychoterapeutycznej. „Zaw­­­­­sze lubiłem żeglować i robiłem to w różnym wieku, o różnych porach roku, w różnych miejscach na świecie. Lęk, depresja, wycofanie się z kontaktów z przyjaciółmi, znajomymi, przebywanie tylko w domu, bo wychodzenie do pracy i spotkania z klientami powodowały ból całego ciała, ucisk w głowie, zlanie potem i przerażające myśli: »nie poradzę sobie«, »palnę głupotę«, »moja firma zbankrutuje«, »nie utrzymam rodziny«. Wszystkie te myśli sprawiły, że żeglowanie stało się niemożliwe. Zamknąłem się w domu, odizolowałem od ludzi, a tym, co przynosiło ulgę, był alkohol. Trwało to kilka miesięcy. Kolejne kilka lat to terapia, skupienie się na teraźniejszości, uważności, które sprawiły, że zatrzymałem się, by zobaczyć, w jakim jestem miejscu, czasie, kogo mam wokół siebie. Byłem samotny.  Były momenty, kiedy całe to trenowanie uważności, obserwowanie tego, co czuję, co się ze mną dzieje, co myślę, było trudne. Kiedy chciałem coś zrobić, żeby jak najszybciej pozbyć się tego, co bolało mnie w środku, poczuć ulgę, wrócić do tego, co znałem, napić się. Zdarzały się chwile, kiedy oczekiwałem natychmiastowego efektu, męczyło mnie ciągłe obserwowanie i pozwalanie sobie na doświadczanie tych wszystkich trudnych momentów, byłem zrezygnowany.

Przypomniałem sobie słowa, które wiele lat temu usłyszałem od mojego nauczyciela żeglowania. Żeglując, wybieram jakiś kurs, żeby dotrzeć tam, gdzie zaplanowałem. Minimalna zmiana, nawet o jeden stopień, początkowo nie wpłynie na zdecydowaną zmianę kierunku. Jednak w dłuższej perspektywie może się okazać, że jeśli cały czas będę płynął z jednostopniową różnicą w stosunku do pierwotnego kursu, to dopłynę w inne miejsce, niż początkowo zaplanowałem. To uświadomiło mi, że konsekwentne zauważanie tego wszystkiego, przed czym się broniłem, pozwoli mi żyć w przyjaźni z samym sobą i z innymi. Bałem się doświadczać, nie umiałem być obecny, chciałem działać i kiedy robiło się trudno, pragnąłem jak najszybciej poczuć ulgę. A to małe kroki, jak te stopnie podczas żeglugi, są istotne i w konsekwencji przynoszą wielkie zmiany. Jestem na początku swojej żeglugi, cały czas boję się, dokąd dopłynę, ale już nie walczę z wiatrem. Pozwalam sobie być, czasem działać i z otwartością, ciekawością płynę, dbając o siebie i relacje z ludźmi”. 

Ta wspólna praca terapeutyczna odbywała się w gabinecie. Bazowała na terapii akceptacji i zaangażowania (ACT) z codziennymi ćwiczeniami uważności. Efekty zaciekawiały klienta i mimo wielu momentów, w których chciał zrezygnować z terapii, motywowały go do kontynuowania treningu. W mojej głowie natomiast zrodziła się refleksja, że to nie substancje sprawiają, że człowiek się uzależnia, lecz poczucie wyizolowania i potrzeba ucieczki od emocjonalnego bólu. Warto tym samym zweryfikować wiedzę, którą mamy na temat uzależnienia, i spojrzeć na to globalne zjawisko różnych form uzależnienia w zupełnie inny sposób. 

Minęło ponad 100 lat od pierwszego zakazu zażywania narkotyków wprowadzonego w USA i Anglii, który następnie był rozpowszechniony w pozostałych obszarach świata. Głównymi działaniami stosowanymi w przypadku uzależnień były kary, piętnowanie, ­izolowanie od społeczeństwa prowadzące do cierpienia uzależnionych osób. Działania te, traktujące uzależnionych w dyskryminujący sposób, podjęto w nadziei, że karane osoby uzależnione zniechęcą się i jednocześnie zmotywują do zerwania z nałogiem. Jak jednak pokazują badania, taki model nie działa. Prowadzi jedynie do stawiania barier między uzależnionymi a tworzeniem nowych więzi. Jako terapeutce nasuwają mi się następujące pytania:

  • Czy można jakoś pomóc osobom w nałogu? 
  • Skąd bierze się uzależnienie? 
  • Z jakiego powodu cały czas stosujemy metody, sposoby walki z uzależnieniem, które nie działają? 
  • Czy istnieją jakieś inne, skuteczniejsze oddziaływania? 

Uzależnienia to jedna z najbardziej wyniszczających trudności ludzkich, która ma bardzo duży wpływ na dobrostan ludzi, rodzin oraz całych społeczności. W dzisiejszym świecie jest wiele przykładów uzależnień. Narkotykiem może być niemal wszystko – od słodyczy, poprzez internet, aż po telewizyjne wiadomości o tym, co się dzieje na świecie. W swojej pracy terapeutycznej spotkałam się z wieloma nałogami, m.in. z uzależnieniem od pornografii, basenu, biegania czy uczenia się. Niektórzy są uzależnieni od robienia zakupów, inni od seksu, a jeszcze inni od smartfonów. Często jednak uzależniająca jest nie sama zewnętrzna używka, ale nasza własna chęć ucieczki od tego, co się dzieje w nas samych. Uzależnienie może mieć różne oblicza i znaczenia, ale zwykle sprowadza się do tego samego – próby odwrócenia naszej uwagi od emocji, które pojawiają się w trudnym dla nas momencie. Emocje chcą być wyrażone, zrozumiane, zaakceptowane lub wzmocnione.

Dlatego im bardziej próbujemy uciec od naszego cierpienia, tym bardziej daje nam ono o sobie znać. Drogą, która może pomóc uwolnić się od uzależnienia, jest praca nad mechanizmem uzależnienia i przede wszystkim nad tym, przed czym uzależnienie chce nas uchronić.

Życie społeczne zakłada pewną hierarchię, w której jedni na drabinie społecznej stoją wyżej, a inni niżej. Jednak w praktykowaniu uważności każdy jest „początkującym”. Nie ma lepszych i gorszych, bardziej i mniej zaawansowanych. Rzeczywistość bowiem za każdym razem nas zadziwia i należy do niej podejść tak, jakby się ją widziało po raz pierwszy.  

Mechanizmy podtrzymujące uzależnienie

Istotną kwestią w pracy z uzależnieniem jest zrozumienie najważniejszych mechanizmów procesu podtrzymującego nałóg. Zazwyczaj punktem zapalnym jest prosty zbieg zdarzeń, kiedy jakaś używka bądź pewne zachowanie nakłada się z konkretnym pobudzeniem emocjonalnym. Nieśmiały chłopak, który idzie na spotkanie z nowo poznanymi osobami, wypija piwo, które dodaje mu odwagi. Zauważa, że jest częścią grupy, staje się spontaniczny w reakcjach, zmniejsza się jego myślenie o nieśmiałości i wstydzie. Powstało wspomnienie współzależności, skojarzone emocje wywołujące pozytywne doznania i obniżenie odczuć negatywnych z piciem alkoholu. Jest to przykład pozytywnego i negatywnego wzmocnienia. Pozytywne wzmocnienie polega na dodaniu przyjemnego bodźca w celu wzmożenia konkretnego zachowania czy reakcji, a wzmocnienie negatywne jest usunięciem awersyjnego bodźca w celu wzmożenia oczekiwanej reakcji.

Powtarzający się proces na kolejnej imprezie spowoduje utrwalenie w pamięci powstałego uprzednio skojarzenia. A im częściej będzie powtarzany, tym bardziej się zautomatyzuje. Warto zwrócić uwagę, że każde z ogniw cyklu uzależnienia zaobserwowano zarówno u ludzi, jak i u zwierząt. Wskazuje to na proces pierwotny, w związku z czym często niepoddający się manipulacji poznawczej, gdzie manipulacja oznacza celowe procedury i mechanizmy, które umożliwiają sterowanie myślami, emocjami i zachowaniami innych ludzi. Przy czym osoby te nie zdają sobie całkowicie lub częściowo sprawy z tego faktu.

Wśród psychologów coraz większe zainteresowanie wzbudzają uzależnienia behawioralne, a więc uzależnienia niezwiązane z zażywaniem substancji. Istotnym elementem uzależnień behawioralnych jest niezdolność do oparcia się impulsowi lub pokusie wykonania czynności, która jest szkodliwa dla samej osoby wykonującej tę czynność lub dla innych osób. Ten utrzymujący się wzorzec zachowania w danej dziedzinie zakłóca funkcjonowanie w innych dziedzinach życia. Wszystkie uzależnienia behawioralne posiadają tę kluczową cechę i tym samym są bardzo podobne do uzależnień od substancji chemicznych. Według Browna wszystkie uzależnienia, niezależnie od tego, czy dotyczą substancji, czy zachowań, posiadają te same podstawowe komponenty, którymi są: 

  • ważność – określone zachowanie staje się aktywnością najważniejszą i dominującą w życiu osoby, dominuje ono w jej myśleniu, uczuciach (np. odczucie braku) oraz w jej zachowaniu (np. zaniedbywanie aktywności społecznej); 
  • zmiana nastroju – stanowi konsekwencję kontynuowania zachowania oraz może być strategią radzenia sobie (np. oderwanie się od codziennych trudności); 
  • tolerancja – czas trwania danego zachowania musi wzrastać w celu uzyskania pożądanej satysfakcji; 
  • objawy odstawienia – nieprzyjemne odczucia psychiczne (np. rozdrażnienie, obniżony nastrój) lub objawy fizyczne (np. drżenie ciała); 
  • konflikt – o charakterze interpersonalnym lub intrapsychicznym (między pragnieniem, by nie ulec napięciu wywołanemu przez uzależnienie od zachowania, a psychiczną potrzebą poddania się temu zachowaniu); 
  • nawrót zaburzenia – tendencja do powracania do wykonywania zachowania po okresie zaprzestania lub podejmowanie prób kontrolowania go. 

Ta biopsychospołeczna koncepcja uniwersalnych komponentów uzależnienia Browna, rozwinięta przez Griffithsa, zyskała popularność w nurcie badań nad uzależnieniami behawioralnymi. 

Badania podważające dotychczasową wiedzę na temat uzależnienia

Uwzględniając naszą dotychczasową wiedzę na temat uzależnień, warto się zastanowić, jak to się dzieje, że osoba poddana hospitalizacji i przyjmująca dimorfinę (medycznie czystą wersję heroiny) po powrocie do domu nie jest od niej uzależniona. Z raportów badań opublikowanych w czasopiśmie „Archives of General Psychiatry” wiemy, że armia amerykańska bardzo szczegółowo badała żołnierzy, którzy podczas wojny w Wietnamie zażywali heroinę. Okazało się, że po powrocie ze służby przechodzili oni szereg badań na obecność heroiny w ramach programu Golden Flow. Mimo wcześniejszych założeń i obaw o uzależnienie bardzo dużej grupy żołnierzy dowiedziono, że nie muszą oni iść na odwyk, nie występuje u nich zespół odstawienny, a 95% z nich przestało zażywać narkotyki. Co wpływa na to, że te osoby się nie uzależniły? Co było czynnikiem pozwalającym na zachowanie homeostazy organizmu?

Ludzie są istotami stadnymi, mają naturalną i wrodzoną potrzebę tworzenia i utrzymywania więzi. W zdrowiu i zadowoleniu wiążemy się i łączymy ze sobą. W sytuacji kryzysu, po przebytej traumie, kiedy żyjemy w izolacji lub żyjemy w bardzo stresującym środowisku, z dużym prawdopodobieństwem zwiążemy się z czymś, co da nam poczucie ulgi. Istnieje szeroki wachlarz takich „przyjemności”. Mogą to być marihuana, kokaina, alkohol, hazard, pornografia, zakupy.

Pojęcie uzależnienia, popularne w naszej kulturze, częściowo pochodzi z serii prostych eksperymentów przeprowadzanych w latach 60. Badacze obserwujący szczury bezkrytycznie przenieśli swoje spostrzeżenia do świata ludzi. Umieszczali oni szczura w pustej klatce, w której dostępne były dwa poidełka – w jednym była czysta woda, a w drugim woda z narkotykiem. Zaobserwowano, że szczury prawie zawsze wybierały wodę z narkotykiem i w konsekwencji prawie zawsze szybko zdychały. Emerytowany profesor psychologii z Vancouver, Bruce Alexander, przeprowadził w latach 70. znaczący eksperyment zachęcający do innego spojrzenia na uzależnienie. Z zespołem badaczy zbudował klatkę, którą nazwał szczurzym parkiem. Wyposażono ją w różne atrakcje, duże ilości sera, przysmaków, szczury mogły przebywać razem, miały nieograniczony kontakt ze sobą. Zwierzęta miały dostęp do dwóch poidełek – z wodą oraz z wodą z narkotykiem. Okazało się, 
że szczury nie były zainteresowane wodą z narkotykiem, żaden szczur nie wybierał jej kompulsywnie, żaden nie przedawkował. W pierwszym badaniu szczury żyjące w izolacji umierały w 100% z przedawkowania, a w badaniu prof. Alexandra, w którym szczury żyły w związkach z innymi, umieralność była na poziomie 0%. Porównując oba badania, warto zauważyć, że chemiczne uzależnienie nie było najsilniejszym ­czynnikiem ­wpływającym na zachowanie zwierząt. Szczury brały narkotyk ze względu na swoją sytuację fizyczną, mentalną i społeczną. Warto tym samym zadać sobie następujące pytania:

  • Co jeśli w uzależnieniu nie chodzi o chemiczne haczyki?
  • A jeśli w uzależnieniu chodzi o klatkę, w której żyjemy?
  • A może uzależnienie to dostosowanie się do konkretnego środowiska?

Uważne tworzenie więzi

Szukając odpowiedzi na powyższe pytania, prof. Peter Cohen z Holandii zaproponował, by zamiast terminem „uzależnienie” nazywać to „tworzeniem więzi”. Ludzie są istotami stadnymi, mają naturalną i wrodzoną potrzebę tworzenia i utrzymywania więzi. W zdrowiu i zadowoleniu wiążemy się i łączymy ze sobą. W sytuacji kryzysu, po przebytej traumie, kiedy żyjemy w izolacji lub żyjemy w bardzo stresującym środowisku, z dużym prawdopodobieństwem zwiążemy się z czymś, co da nam poczucie ulgi. I tu istnieje szeroki wachlarz „­przyjemności”. Mogą to być marihuana, kokaina, alko­hol, hazard, pornografia, zakupy. Jako ludzie mamy naturę i potrzebę wiązania się. Wyciągając wnioski z przytoczonych badań, można zauważyć, że istotnym elementem uzależnienia jest nieumiejętność poradzenia sobie z „byciem” we własnym życiu. Z pewnością prewencją są posiadane więzi, bliskie relacje, zadowolenie z pracy, kochane osoby, z którymi tworzymy dobre, zdrowe związki, obecność osób, dla których chcemy być obecni. Przeciwieństwem uzależnienia nie jest trzeźwość, lecz więzi ze sobą i drugim człowiekiem.

Zachęcam Cię teraz, w tym momencie, do chwili refleksji. 

Ćwiczenie

Zwróć uwagę, jak wygląda Twoje życie. Czy przypomina wyizolowaną klatkę, czy może szczurzy park? Jakimi ludźmi wypełniona jest Twoja przestrzeń?
Zauważ, jak wygląda życie osoby Ci bliskiej, która jest uzależniona. 
Czym wypełnione jest Twoje serce w stosunku do tej osoby? Wściekłością? Miłością? Lękiem? 
Jakie tworzycie więzi? Co możesz zrobić, żeby pogłębić Wasze relacje? 
Czy możesz zaoferować bezwarunkowo miłość osobie uzależnionej, bez względu na to, w jakim obecnie jest stanie?
Czy możesz być przy takiej osobie, jeśli Cię potrzebuje? 
Czy możesz po prostu być, by nie czuła się samotna? 
Czy możesz powiedzieć: „Kocham Cię, nie jesteś sam”?


Ważnym aspektem w rozumieniu uzależnienia jest przyjrzenie się formie narracji w opisie siebie, z której korzysta osoba potrzebująca pomocy. „Jestem uzależniony”, „jestem chory”, „jestem narkomanem” – takie opisy często używane przez klientów są częścią narracji społecznej. Jest to jednocześnie etykieta, za sprawą której poznajemy człowieka jako członka społeczności w sposób niezwykle powierzchowny. Takie określenia mają doniosłe znaczenie w odniesieniu do osób wykluczonych. Osoby zmarginalizowane silnie identyfikują się z rolą społeczną, co wskazuje na formę postrzegania siebie przez filtr percepcyjny. Taka osoba patrzy na świat z odmiennej perspektywy – z punktu widzenia chorego, uzależnionego, narkomana. Postrzega siebie jako wyizolowaną i jest tak samo traktowana przez innych. Myśląc o sobie jak o wykluczonym, uzależnionym, taki człowiek może egzystować na granicy wegetacji, traktując swoje życie jako niemal niewarte przeżycia. Prawdziwe życie może jedynie „podglądać”, obserwując celebrytów, przeklinając polityków czy zazdroszcząc milionerom. W tym podglądaniu osoba wyizolowana jeszcze boleśniej odczuwa swój status. Inni są „w środku”, „w sercu społeczności”, mają dostęp do dóbr, tworzą relacje, „Ja jestem nic niewart”, „Jestem samotny”. Taki monolog wewnętrzny toczy się w umyśle osoby wykluczonej i jednocześnie jest zniekształconym sposobem myślenia. 

Mindfulness pozwala doświadczyć umysłu początkującego

Użytecznym narzędziem w pracy z nałogami jest z pewnością praktykowanie uważności (mindfulness). Zauwa­żenie i oddzielenie naszych myśli i sposobu, w jaki po­strzegamy rzeczywistość (filtru percepcyjnego), od tego, kim jesteśmy, może się dokonać wyłącznie na podstawie wglądu w funkcjonowanie ludzkiego umysłu. 
Życie społeczne zakłada pewną hierarchię, w której jedni na drabinie społecznej stoją wyżej, a inni niżej. Jednak w praktykowaniu uważności każdy jest „początkującym”. Nie ma lepszych i gorszych, bardziej i mniej zaawansowanych. Rzeczywistość bowiem za każdym razem nas zadziwia i należy do niej podejść tak, jakby się ją widziało po raz pierwszy. Shunryū Suzuki napisał: „W umyśle początkującego jest wiele możliwości, w umyśle eksperta – tylko parę”. Myśląc o świecie przez pryzmat praktykowania uważności, mamy szansę dostrzec, że wszyscy jesteśmy początkujący. W tym momencie nie możemy już właściwie mówić o wyizolowaniu. W procesie medytacji nie ma wykluczonego i milionera, a każdy zaczyna od tego samego momentu. Każdego dnia osoba praktykująca uważność podczas obserwacji kwiatów, mycia zębów czy też siedzenia na poduszce medytacyjnej zaczyna od początku. Taki początek ma kilka wymiarów:

  • Początek w czasie – każdy proces uważności zaczyna się od „punktu zero”, który wyznacza np. gong w sali medytacyjnej.
  • Początek w znaczeniu braku hierarchii – nie ma lepszych i gorszych, wszyscy są równi.
  • Początek w nas – zaczynamy medytować, patrząc na świat z pewnego szczególnego punktu widzenia, docierając do tego, co najbardziej źródłowe, najbardziej pierwotne w naszym „ja”.

Uważność sprawia, że klient może zmienić punkt widzenia, dotrzeć do początku, do tego, co najbardziej podstawowe. Dzięki temu ma szansę wyjść poza dualny podział: włączenie – wykluczenie (in – out), bogaty – biedny itp. W zamian może odkryć w sobie przestrzeń obecności dostępną dla każdego człowieka, który tylko otworzy się na bycie – bez względu na jego pozycję społeczną i posiadany dochód.

W pracy terapeutycznej opartej na uważności zwracam uwagę na proste, codzienne czynności, które umykają uwadze klienta. Umysł produkuje wiele myśli dotyczących trudnej sytuacji związanej z uzależnieniem, a taka obecna świadomość pozwala całym ciałem doświadczać teraźniejszości. 
Uważność jest najlepszą nauczycielką spojrzenia, że to, co początkowo jest bardzo trudną rzeczywistością, staje się drogą do wolności. Niesie w sobie rewolucyjny potencjał wyzwolenia z kajdan, które w efekcie okazują się jedynie iluzją wynikającą ze zbyt wąskiego postrzegania rzeczywistości.

Uważność jako antidotum przeciwko nawrotom

 W licznych badaniach udowodniono efektywność interwencji opartych na uważności w stosunku do szerokiej grupy zaburzeń (zaburzenia lękowe, uzależnienia, chroniczny ból, zabur...

Artykuł jest dostępny w całości tylko dla zalogowanych użytkowników.

Jak uzyskać dostęp? Wystarczy, że założysz bezpłatne konto lub zalogujesz się.
Czeka na Ciebie pakiet inspirujących materiałow pokazowych.
Załóż bezpłatne konto Zaloguj się

Przypisy